środa, 24 czerwca 2015

Mr. Holmes - recenzja


Jak na prawie 130-letnią (!) fikcyjną postać to Sherlock Holmes trzyma się zaskakująco mocno w popkulturze, wciąż inspirując powstawanie kolejnych filmowo-telewizyjnych interpretacji. Oto najświeższa, w wykonaniu Iana McKellena, wcielającego się w emerytowanego detektywa, który fajkę i charakterystyczny kapelusz już dawno temu odłożył na bok (a tak naprawdę, to nigdy z nich nie korzystał, były wymysłem przemysłu rozrywkowego, który wykreował jego ikoniczny wizerunek, na co Sherlock prycha z pogardą) i przeprowadził się na prowincję, gdzie dożył sędziwego wieku (ponad 90 lat!) spędzając dni na doglądaniu pszczół.

wtorek, 16 czerwca 2015

Jurassic World - recenzja


Zapewne spotkaliście się już z negatywnymi opiniami o „Jurassic World”. Nie przejmujcie się nimi, zostały wygłoszone przez osoby martwe od wewnątrz (żart!), albo zbyt ślepo zapatrzone w pierwszy „Jurassic Park”. Jest to bardzo niesprawiedliwe porównanie, bo obronną ręką wyszłoby z niego niewiele współczesnych blockbusterów. Nie powinno to zresztą dziwić, tego połączenia nowatorskiej technologii, oszałamiającego wrażenia z oglądania na dużym ekranie - pierwszy raz w życiu – wymarłych gadów oraz zwyczajnej magii kina, nie jest łatwo dziś powtórzyć, zwłaszcza, gdy film Spielberga oglądało się oczami dziecka.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Sense8 - pierwszy sezon


Niecałe dwa tygodnie temu zadebiutował na Netflixie nowy serial ich produkcji. Netflix coraz śmielej poczyna sobie na serialowym poletku i robi to nad wyraz udanie, aż trzy zrealizowane przez nich tytuły zaliczam do ścisłej czołówki moich ulubionych - aktualnie nadawanych - seriali. "Sense8" będzie nieco w tyle listy, ale jest to produkcja z potencjałem i kolejne sezony mogą podnieść jego "notowania". No ale po kolei...

sobota, 6 czerwca 2015

Spy (Agentka) - recenzja


Słysząc sformułowanie: „nowy film z Melissą McCarthy...” momentalnie zamykam oczy, zatykam uszy, obracam się na pięcie i odchodzę krzycząc: „La-La-La-La, nie chcę tego słyszeć!”. Ludzie się czasem dziwnie patrzą, zrobili nawet o mnie materiał dla Dzień Dobry TVN, ale nie zdecydowali się wyemitować, zastąpili reportażem o koniu, który tańczy do "My Słowianie". No dobra, czasem nawet coś z nią obejrzę. Zdarza się, że gra w przyzwoitych komediach, ale premier kinowych raczej unikam, za duże ryzyko. „Agentka” miała jednak na tyle dobre recenzje, że bez większych oporów wybrałem się do kina.

piątek, 5 czerwca 2015

Insidious: Chapter 3 (Naznaczony: rozdział 3) - recenzja


Ehh, a miałem tego nie oglądać. O wszystkich wadach i zaletach dwóch pierwszych części tej przereklamowanej serii pisałem TUTAJ. To była moja szansa na zakończenie znajomości z nią. Nie było żadnego powodu, żeby uczynić inaczej. Wątek rodziny Lambertów został zamknięty, zwiastuny nie zapowiadały nic ciekawego, byłem usprawiedliwiony, mogłem zignorować istnienie kolejnego przeciętnego horroru. Dlaczego tego nie zrobiłem? Why? Oh, why!? Bo przechodziłem akurat koło kina, a film zaczynał się za kilka minut... Ehh.

wtorek, 2 czerwca 2015

San Andreas - recenzja


Brakowało mi tego typu kina. Nie wiedziałem o tym, odkryłem to po kilkunastu minutach seansu. Gdy zaczęły się pierwsze silne wstrząsy, Zapora Hoovera rozsypała się na kawałki, a Paul Giamatti z lekkim obłędem w oczach oznajmił, że to nawet jeszcze nie było preludium do właściwej rozpierduchy, to właśnie wtedy pierwszy raz poczułem się jak w domu. Później było już tylko jeszcze lepiej.