poniedziałek, 28 lipca 2014

The Purge: Anarchy (Noc oczyszczenia: Anarchia) - recenzja


Sequel najgłupszego filmu zeszłego roku. Reżyser (a zarazem scenarzysta) James DeMonaco zaczął od karkołomnie debilnego pomysłu wyjściowego i za punkt honoru postawił sobie przebijanie tego kolejnymi kretynizmami fabularnymi. Z filmem już się dawno temu rozprawiłem na blogu, więc zainteresowanych zapraszam do lektury: KLIK

W sequelu oczywiście dalej mamy idiotyczny pomysł Nocy Oczyszczenia, ale to jedyna negatywna spuścizna poprzedniego filmu. Jest to o tyle zaskakujące, że odpowiada za niego ta sama osoba. DeMonaco najwyraźniej puknął się mocno w głowę i zrozumiał, że klucz do ewentualnego sukcesu serii leży w jej b-klasowej naturze, którą tak usilnie, a przy tym żenująco nieporadnie, próbował maskować w poprzednim filmie. Tym razem postawił więc na konkrety. 

Po pierwsze: mamy zajebistego Franka Grillo, któremu już od dawna się należy większy rozgłos, w pierwszoplanowej roli szorstkiego, małomównego, zabójczo skutecznego, twardziela. Gdy jeździ po ulicach miasta spływającego krwią i ogarniętego chaosem, w opancerzonym samochodzie, w czarnym płaszczu, kamizelce kuloodpornej i obwieszony bronią palną, momentalnie zapala się w głowie lampka: gdyby kiedyś podjęto kolejną próbę realizacji filmu o komiksowym Punisherze, to jest wymarzony kandydat do głównej roli. 

Po drugie: otwarty teren, reżyser nie bawi się już w nieporadny survival w domowej fortecy, rzuca bohaterów na głęboką wodę, czyli w miasto pełne psychopatów, zwyrodnialców, niestabilnych psychicznie dziwaków i poszukujących dreszczu emocji nowicjuszy. I wszyscy oczywiście próbują się nawzajem pozabijać. 

Po trzecie: emocje, okazuje się, że w tej historii jednak jest jakiś potencjał i jeżeli tylko przyłożyć się trochę do stworzenia interesujących bohaterów, to widz przymknie oko na głupi motyw wyjściowy i czasami nawet lekko obgryzie z nerwów ze dwa paznokcie z troski o los postaci. 

Po czwarte: realizacja, żadna tam ekstraklasa, ale za to solidne, dopracowane kino akcji, z zadowalającą logiką ekranowych wydarzeń. Niczego więcej - w tego typu kinie - do szczęścia nie trzeba.


0 komentarzy:

Prześlij komentarz